Created
August 9, 2013 12:12
-
-
Save dannyow/6193141 to your computer and use it in GitHub Desktop.
This file contains bidirectional Unicode text that may be interpreted or compiled differently than what appears below. To review, open the file in an editor that reveals hidden Unicode characters.
Learn more about bidirectional Unicode characters
Niektórzy niemądrzy ludzie | |
Pyski maczają w wódzie | |
Ja się w wódce nie lubuję ! | |
Co innego proponuję. | |
Cóż to może być, spytacie ? | |
Czy o piwie mówisz bracie ? | |
Ani piwo, ani wódka | |
Która jest jak szczurza trutka ! | |
To ambrozja jest, to nektar | |
Wychlać tego można hektar | |
Później puścisz se fraktala | |
Rano bańka napierdala. | |
Co to jest za napój boski ? | |
Same fakty, proste wnioski: | |
Toż mój JABOL jest kochany | |
Przez kraj (???) cały uwielbiany. | |
Ty to pijesz, taką siarę ? | |
Piwosz krzyczy: ty masz z garem ! | |
Ja mam z garem, piwożłopie ? | |
JABOL zawsze był na topie ! | |
To jest napój dla wybrańców | |
JABOLOWYCH pomazańców | |
Picie go to zaszczyt wielki | |
To już nie są ceregielki ! | |
By go wypić kimś być trzeba | |
A nie pożeraczem chleba | |
Napój jest to elitarny | |
Nie dla ciebie, kmiotku marny ! | |
Tak se piszę, opisuję | |
Faktów jednak tu brakuje | |
Co niewiernym by wskazały | |
Drogę wiekuistej chwały. | |
Otóż JABOL jest w butelce | |
Stać po niego trza w kolejce | |
Kasy dużo nie kosztuje | |
Ale za to jak smakuje ! | |
Buteleczka piękna, równa | |
Nie blaszana puszka z gówna. | |
W rączce Twej się łatwo zmieści | |
Gardło zaraz Ci popieści ! | |
Zabieramy koszyk duży | |
Co za transport nam posłuży | |
Podjeżdżamy do stoiska | |
Patrzysz: a tu same piwska. | |
O, do chuja, gdzie trafiłem ? | |
Chyba drogi pomyliłem | |
JABOLECZKI są tam dalej | |
A na piwo napalm nalej | |
Podjeżdżamy kawałeczek | |
A tu rzędy buteleczek | |
Spoglądają na nas z półki | |
Więc bierzemy sześć do spółki | |
Buteleczki bierz brązowe | |
Bo zielone są chujowe | |
Takie żabki przyjebane | |
Wypić z tego: przeżygane ! | |
JABOLECZKI więc ładujem | |
I przy kasie się stopujem | |
Trochę kasy wybulimy | |
Ale się napierdolimy ! | |
Każdy ryj ma ucieszony, | |
Wielce jest zadowolony | |
Gdyż za parę już minutek | |
Precz ucieknie wszelki smutek! | |
Więc idziemy gdzieś nad rzeczkę | |
Otwieramy buteleczkę | |
Pchamy szyjkę w swe usteczka | |
I chlejemy JABOLECZKA | |
Nieraz ludziom kłopot wielki | |
Sprawia korek od butelki | |
Na to jedna tylko rada: | |
Swymi kłami traktuj dziada ! | |
Chwyć go mocno i pociągnij | |
Zębów przy tym nie zapomnij. | |
Potem wypluj go daleko | |
W świat go ponieś, "wierna rzeko" ! | |
Patrzę koleś już na szczycie | |
Tu się rozpoczyna życie ! | |
A rączęta drżące wielce | |
Ku następnej mkną butelce. | |
Wściekłość mnie ogarnia wielka | |
Gdzie, do chuja, jest butelka ? | |
Leży sobie ostatnia już | |
Więc ją łap i do pyska włóż ! | |
Wlewam w siebie aż połowę, | |
Ale coś mnie jebie w głowę !! | |
świat jest piękny, kolorowy | |
Czuję się jak człowiek nowy ! | |
Patrzę, koleś się rozbiera | |
A mnie zazdrość wręcz rozdziera ! | |
Temu dobrze, myślę sobie | |
Ja mam jeszcze jasno w głowie. | |
Biorę butlę: jest połowa ! | |
Jak mnie strasznie boli głowa .. | |
Piję resztę JABOLECZKA | |
A w żołądku istna sieczka | |
Coś tam miesza się, wiruje | |
To fraktalek się szykuje | |
I promile się podnoszą | |
Zaraz na szczyt mnie wyniosą ! | |
Coś jest ze mną nie w porządku | |
Rewolucję mam w żołądku | |
Krew się burzy i gotuje | |
Aż za chwilę eksploduje !!! | |
Nagle jak mnie coś jebnęło | |
O, nareszcie się zaczęło | |
Gdzie ja jestem, o cholera ! | |
Nowy rozdział się otwiera !! | |
Ależ mi się w bańce kręci | |
O, nareszcie, wszyscy święci !! | |
Jednak w końcu się to stało | |
We łbie coś mi zamieszało... | |
Ach, ta chwila jest wspaniała | |
żeby jak najdłużej trwała | |
Więc na razie korzystajmy | |
W podbój miasta wyruszajmy !! | |
Jestem w końcu na tym szczycie | |
Trza się odlać należycie | |
Miejsca na to było wiele | |
Lecz najlepiej jest w kościele | |
. Otwieramy drzwi wiekowe | |
Koleś o weń se rozwala głowę | |
Krew się z bańki mocno leje | |
Patrzę: jakaś stara baba mdleje. | |
Krzyczę do niej: zamknij ryja | |
Bo ci w dupę wsadzę kija ! | |
Ksiądz wypada rozgniewany | |
Uciekajcie stąd, szatany ! | |
Dobra , dobra już idziemy | |
Się gdzie indziej odlejemy ! | |
Nogi dziwnie się plątają | |
Jedna drugiej przeszkadzają... | |
świat się chwieje i kołysze | |
"O, pijacy": gdzieś tam słyszę | |
Coooo, masz problem głupia babo ? | |
Babci już się robi słabo. | |
Kumpel ją traktuje z glana | |
"Ale fajnie zarzygana..." | |
Uciekamy z miejsca zbrodni | |
Gdyż za dużo tu przechodni... | |
Ludzie zaś z wyrazem trwogi | |
Spierdalają z naszej drogi | |
Jedna dziwka nie zdążyła | |
Parę laczków zaliczyła | |
Idę dalej rozbujany | |
Już przystanek rozjebany | |
Po ch... stał na mojej drodze ? | |
Dałem swej zaszaleć nodze ! | |
A śmietniki wciąż latają | |
Co rusz szybę rozwalają | |
Coś mi chrzęszczy po nogami | |
świat pokryty odłamkami. | |
Te na kółkach są bombowe | |
Jadą z górki wprost na głowę | |
Rozwalają co na drodze | |
Ktoś się rano wkurwi srodze ! | |
Koleś ryczy i przeklina | |
Chować się, bo jedzie glina ! | |
Więc chowamy się za płotem | |
Ale zaraz, myk z powrotem | |
Idziem dalej, podśpiewujem | |
Do tramwaju się pakujem | |
Ale pojazd odlotowy | |
Zaraz będzie całkiem nowy. | |
Koleś pada na siedzenie | |
"Będę rzygał-ostrzeżenie" | |
"Skasuj bilet", drugi krzyczy | |
"Bo się lampi motorniczy". | |
Więc kieszenie przeszukuję | |
Lecz biletów nie znajduję | |
"Weź spierdalaj z kasowaniem" | |
Lepiej już się zająć chlaniem. | |
Koleś wkurwił się potwornie | |
Jak w kasownik nie pierdolnie !!! | |
Rozpadł się biedaczek cały | |
Tylko części poleciały. | |
Drugi schyla się, ogląda | |
Resztkom owym się przygląda. | |
"Eee, chujowy bo krajowy" | |
Trzeba więc rozwalić nowy. | |
Uderzenie więc szykuję | |
Nogą moją weń celuję | |
Ale coś się chyba stało | |
Chwiać zaczęło się me ciało. | |
Grawitacja pojebana | |
Mnie rzuciła na kolana | |
A z żołądka coś wędruje | |
W gardło moje się pakuje. | |
Ależ żurek zajebisty | |
Duży, ładny i soczysty | |
Poleciał se na podłogę | |
Z której to ja wstać nie mogę. | |
Kumpel chwyta mnie, podnosi | |
Drugi o ratunek prosi | |
Tramwaj cały zarzygany | |
I kasownik rozjebany. | |
Spierdalajmy stąd, panowie | |
Nim się motorniczy dowie. | |
Wypadamy więc z tramwaja | |
Zaraz będą dalsze jaja. | |
Mapę wszystkim nam zabrali | |
Każdy żura gdzieś tam wali | |
Wszyscy chwieją się okrutnie | |
Jakoś tak się czuję smutnie. | |
Czas nam było gdzieś zaszaleć | |
Jakieś dupy sobie znaleźć | |
Bo gdy człek napierdolony | |
To na laski napalony | |
Gdzie tu dyska się znajduje ? | |
Kumpel palcem pokazuje | |
Coś tam świeci, miga, błyska | |
Trzeba to zobaczyć z bliska. | |
"Chodźcie trzoda , tam jest chlanie" | |
Lecz miał bramkarz inne zdanie | |
Nie chce wpuścić do środka | |
Chyba złego go coś spotka | |
Weźcie chuja z mojej drogi | |
Bo mu zaraz jebnę z nogi ! | |
Kumple mnie zablokowali | |
Z laczka strzelić mi nie dali | |
Lecz gościowi zmiękła pała | |
Noga ma go przekonała | |
Drzwi szybciorem nam otworzył | |
Dzięki temu świtu dożył | |
Ładujemy się na salę | |
Ale panien, ja cię walę !!! | |
Patrzę, laski se tańcują | |
I uszami ludzi szczują | |
Człowiek się napalił wielce | |
Wepchnął gdzieś by swoje ręce | |
Tudzież inne części ciała | |
Byle laska tylko dała | |
Już nie mogę, ja mam chcicę !!! | |
Jeśli baby wnet nie chwycę | |
ch... mi chyba eksploduje | |
Krew się w żyłach zagotuje | |
Poszedł kumpel więc na łowy | |
Każdy z nas jest już gotowy | |
że jak przyjdą nasze panie | |
Członki spełnią swe zadanie | |
W międzyczasie coś chlaliśmy | |
Ryja komuś obiliśmy | |
Ale to już wina tego ciula | |
że cudowna ma koszula | |
Wielce mu się spodobała | |
Chciał ją zdjąć z mojego ciała | |
"Bieg, frajerze, bo uderzę" | |
A on na to: ja nie wierzę | |
Jakem żem się zdenerwował | |
Strzała z laczka przyszykował | |
Dostał gostek prosto w twarz | |
"Chcesz koszulę ? To ją masz !! | |
Rozerwałem się troszeczkę | |
Wykończyłem buteleczkę | |
Jednak sobie przypomniałem | |
że za młodym tęsknię ciałem. | |
Wraca koleś i dwie cnoty. | |
Cóż to są za kaszaloty ? | |
Dupy wielkie, nogi krzywe | |
A ich ryje są parszywe. | |
Weź spierdalaj z tym towarem | |
żeby rżnąć je trza mieć z garem !! | |
Gdzie ty byłeś ? W domu starców | |
Czy na balu przebierańców ? | |
Porzucamy więc potwory | |
Takie już jesteśmy chlory | |
Trzeba łyknąć se JABOLA | |
Taka amigowca dola | |
Coś nam z głowy wywietrzało | |
Dochlać nam się wypadało | |
Więc idziemy do nocnego | |
Ja udaję tam trzeźwego | |
Kupujemy parę flaszek | |
I idziemy gdzieś pod daszek | |
. Obalamy te JABOLE | |
Zatańczymy sobie w kole. | |
Czuję się wprost zajebiście ! | |
Każdy żurzy gdzieś kwieciście | |
Dzieła nasze podziwiamy | |
Ostro przy tym przeklinamy | |
Koleś leje gdzieś pod murem | |
Reszta idzie sobie sznurem | |
Głośno sobie podśpiewujem | |
Fajnych lasek wypatrujem | |
Idę se środkiem drogi | |
Tak mnie niosą moje nogi | |
Trza rozwalić coś nowego | |
Podnieść trochę nasze ego. | |
Patrzę: moja szkoła stara | |
Tu jest extra, chodźcie wiara | |
Zaraz coś se wymyślimy | |
Szybę jakąś rozwalimy | |
Więc chwytamy za kamole | |
Żeby tej zajebać szkole | |
Za te męki i cierpienia | |
Żegnaj szybo, do widzenia | |
! Potem na drzwi wszyscy leją | |
I potwornie wręcz się śmieją | |
żeśmy szkołę obrzucali | |
I na koniec ją olali | |
Lecz tak głupio w życiu bywa | |
że się dobre szybko zrywa | |
Kasa nam się już skończyła | |
Żadna pomoc nie napływa | |
Czas więc kończyć nasz wieczorek | |
Jutro kac, lecz już we wtorek | |
Znowu się napierdolimy | |
Potem razem zatańczymy | |
Każdy idzie więc do domu | |
Mniej lub bardziej po kryjomu | |
Uliczkami, zaułkami | |
Szlak swój znacząc fraktalami | |
Koleś przyniósł znak drogowy, | |
Tak mu przyszło coś do głowy | |
Mówił, że się nudził wielce | |
Więc se znaczek wziął na ręce. | |
Jak do domu ja trafiłem | |
Nigdy się nie domyśliłem | |
Wielka jednak dla mnie chwała | |
że mnie glina nie złapała !!! | |
Gdyż niebiescy ci panowie | |
Pałą dadzą mi po głowie | |
Potem gazem potraktują | |
Psami swymi mnie poszczują | |
Wsadzą mnie pod wąż gumowy | |
Od stóp lejąc aż do głowy | |
Wodą zimną zajebiście | |
Kopiąc przy tym mnie soczyście | |
Później wrzucą mnie do celi | |
Między tych wąchaczy klei | |
Co to już od urodzenia | |
Wódę chleją miast jedzenia | |
. Potrzymają godzin kilka | |
Dla nich to jest mała chwilka | |
Rano wlepią ci papierek | |
Na nim dużo jest cyferek | |
Patrzysz na to: ch... cie strzela | |
Ktoś pół bańki ci zabiera | |
Za to że się gdzieś nachlałeś | |
Pomnik jakiś zarzygałeś | |
Tak więc składam hołd w podzięce | |
że nie wpadłem w smerfów ręce | |
Dalej jakoś się człapałem | |
Dom mój wreszcie gdzieś ujrzałem | |
Patrzę: jakieś drzwi zjebane | |
Zaraz będą obrzygane | |
W zamek trafić ja nie mogłem | |
Toteż kopem se pomogłem | |
Zajęczały, zatrzeszczały | |
Ale wpuścić mnie nie chciały. | |
Więc chwyciłem się mej klamki | |
Celowałem w oba zamki | |
W końcu drzwi te otworzyłem | |
Do mej chaty się wtoczyłem | |
Szczęściem wszyscy dawno spali | |
Mi się dalej w bańce wali ! | |
Na me łóżko się zwaliłem | |
O Amisi mojej śniłem | |
żury dalej zaś puszczałem | |
Wiadro nimi napełniałem | |
O, do chuja, już nie mogę ! | |
Rzygam prosto na podłogę | |
Rano starsza mnie zabije | |
Powie, że jej dywan gnije | |
W końcu wszystko wyrzygałem | |
Smacznie sobie po tym spałem | |
Rano budzę się zjebany | |
Pokój cały zarzygany | |
Starsza ryczy, wrzeszczy, pluje | |
Siostra zaś moralizuje | |
żebym nie pił, bo to szkodzi | |
Mnie zaś gówno to obchodzi ! | |
Mnie to wali, jebie, grzeje | |
Jak mam chęć, to się nachleję ! | |
Moje zdrowie, ma wątroba | |
Abstynencja to choroba !!! | |
Ci co piją, palą, walą | |
Się do ludzi zaliczają | |
Reszta trzody to hołota | |
Kto nie chleje ten jest C I O T A! | |
Jak tu nie pić na tym świecie ? | |
Może, ku...a, mi powiecie ? | |
Ja nie mogę, nie wytrzymam | |
Jeśli sobie nie porzygam !! | |
Bez JABOLA to nie życie !!! | |
Chyba teraz mi wierzycie | |
że mój JABOL jest najlepszy | |
A kto nie chce: niech się pieprzy! | |
Ci zaś co się ze mnie śmieją | |
Chyba gówno rozumieją | |
Widać jakieś to głupole | |
To jest życie, nie przedszkole !! | |
Trza JABOLA pić ze smakiem | |
Albo w dupie grzebać hakiem | |
Napój jest to wyborowy | |
Wyśmienity, odlotowy | |
Mnie zaś cieszy to ogromnie | |
że się ludzie garną do mnie (???) | |
Że są nowi JABOLFANI | |
W mym JABOLU zakochani | |
A ja znów wypluwam korek | |
JABOL jest na podwieczorek | |
Na śniadanie i kolację | |
Tak to dieta: macie rację!!! | |
N A Z D R O W I E | |
by Lenin/Freezers |
Sign up for free
to join this conversation on GitHub.
Already have an account?
Sign in to comment